Autor |
Wiadomość |
Aaron Holzmann |
Wysłany: Sob 7:50, 03 Cze 2006 Temat postu: |
|
Nie małą popularnością cieszyły się też ciuchy z logiem Chicago Bulls - wiadomo - Majkel Dżordan.
A pamiętacie tzw. prasowanki, które można było kupić na ryneczku? Np. z roxette albo Dżeksonem.
Za gówniaża, jako że cała polska zafascynowana była JuEsEj mieliśmy z kumplami klub baseballowy na osiedlu. Za bazy służyły kawałki styropianu z ocieplania bloków, do tego piłka tenisowa i kije, które stary kumpla nam na tokarce robił
Jeżeli chodzi o krojenie glanów, to albo za młody jestem na takie wspomnienia, albo po prostu miałem szczęście. Sam nigdy też się złodziejskim procederem nie parałem, tym bardziej że porównawszy potencjalny zysk i ryzyko (nie tylko prawne - taka ofiara może mieć np. rodzeństwo) interes wydawał się wątpliwy. |
|
|
Mikus |
Wysłany: Czw 16:29, 18 Maj 2006 Temat postu: |
|
dobre |
|
|
Izaak Stoltzman |
Wysłany: Czw 13:41, 18 Maj 2006 Temat postu: |
|
Alez to dziecinnie proste! Chowalo sie zykletke w pasek (albo w inne wygodne miejsce) i szlo sie w miasto. Jak zdybalo sie miglanca, ktory na oko mogl posiadac pletwe o rozmiarze podobnym do naszej, stosowalo sie na nim presje psychiczna polaczona w razie koniecznosci z przyusem fizycznym i hyc. Smykiem po sznurowach, zeby sie nieboraczek nie musial trudzic z rozwiazywaniem. Obuw pod pache i szybkim krokiem do domu. Coz za filozofia. Oczywiscie sam nie kroilem, ale mialem bardzo niedobrych kolegow.
Oczywiscie sprawa byla o wiele prostsza do zalatwienia, jesli chcialo sie kogos pozbawic butow, ktore dopiero co kupil, a ze w latach 80-tcy szczegolnym wzieciem cieszyly sie rumuny (kto wtedy w ogole marzyl o martensach?), ktore mozna bylo kupic na Rozyckim, to "punkt sprzedazy" zawsze byl czujnie monitorowany, przez amatorow "okazyjnych glanow". Jak wiadomo skoro jest popyt, to jest i podaz. Sprzedawca wyniuchal dodatkowa mozliwosc zarobku i wprowadzil nastepujaca oferte: Cena butow 600000 (bo to jeszcze przed denominacja bylo), cena odprowadzenia do bram bazaru 100000. W sumie 700000. Podobno malo kto decydowal sie zaplacic za same buty, bo szansa na ich wyniesienie z Rozyca byla bliska zeru
Zdrowka zycze
PS: Powinienem sie czuc starym dziadem? |
|
|
Mikus |
Wysłany: Czw 12:52, 18 Maj 2006 Temat postu: |
|
fioletowe w kropki bordo ? |
|
|
StrYcHniNA__ |
Wysłany: Śro 16:05, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
pamietam! i trzeba było liczyc ile maja szwow na daszku bo jak mialy wiecej lub mniej co trzeba to znaczy ze podroba oczywiscie kazdy twierdzil ze inna liczba szwow swiadczy o orginalnosci hehehe wynikaly z tego spory i bójki |
|
|
centrala |
Wysłany: Śro 15:19, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
Mosze Dajan napisał: |
a szpanem szpanów były te ciuchy w barwach drużyny "Charlotte Hornets"(albo jakoś tak,na pewno "Hornets",takie seledynowe ze wściekłym szerszeniem) |
ja kojarze takie ciuchy,ale byly FIOLETOWE z szerszeniem |
|
|
alutka |
Wysłany: Sob 12:35, 13 Maj 2006 Temat postu: |
|
Mi raczej krojenie z glanów nie grozi , bo po pierwsze:mam dość małe stópki, po drugie: glany, które zazwyczaj noszę, są tak rozjebnane ,że lepiej by było skroić buty komus innemu |
|
|
Towarzysz z Centrali |
Wysłany: Pią 15:11, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
Na początku lat 90 marzeniem każdego chłopaka z osiedla była chulygańska szwedka, potem faktycznie zrobiło się tego od cholery |
|
|
Rude |
Wysłany: Pią 13:35, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
Towarzysz z Centrali napisał: | tak jak kiedyś kroiło się szwedki czy czapeczki z daszkiem |
Czapki z daszkiem to wiem, ale zeby szwedy kroic? Przeciez tego bylo od cholery i jeszcze troche w kazdym lumpie od polowy lat 90tych... a co sie dzialo wczesniej to nie wiem. |
|
|
Towarzysz z Centrali |
Wysłany: Pią 11:57, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
albo odtwarzacz mp3 |
|
|
StrYcHniNA__ |
Wysłany: Pią 11:18, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
a teraz co najwyżej to cyganie mogą Ci skroić buty |
|
|
StrYcHniNA__ |
Wysłany: Pią 11:16, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
pradawni punkowcy z Lublina tez raczyli wszystkich takimi historiami i sami kroili lecz mi osobiscie nigdy sie to nie przydarzyło |
|
|
Towarzysz z Centrali |
Wysłany: Pią 10:07, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
kiedyś glany były mniej dostępne więc ludzie je kroili , tak jak kiedyś kroiło się szwedki czy czapeczki z daszkiem |
|
|
Michass |
Wysłany: Pią 8:25, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
Słyszałem o takich akcjach jedynie w opowieściach starych załogantów, natomiast współcześnie to pewnie jest tak jak napisałeś - na głębokiej wsi. |
|
|
Rude |
Wysłany: Pią 8:22, 12 Maj 2006 Temat postu: Krojenie z glanow |
|
Jak wiesc gminna niesie bylo to niegdys dosc powszechne zjawisko ale o takich akcjach to mialem okazje posluchac sobie co najwyzej od starych dziadow ktorzy siebie tytuluja wteranami. Mieliscie okazje spotkac sie z czyms takim osobiscie czy moze tylko egzystuje to jedynie na glebokiej wsi w bialostockiem? |
|
|