Towarzysz z Centrali |
Wysłany: Śro 11:07, 05 Lip 2006 Temat postu: Antypolska prowokacja niemieckiej bulwarówki |
|
ERLIN
Sylwetki Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Jarosława Kaczyńskiego
"Die Tagesszeitung" z 26.06., Peter Koehler
"Młody polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem. Dzisiaj: Lech "Kaczę" Kaczyński"
Niemiecka opinia publiczna nie wierzyła własnym oczom - oto polski Prezydent nie sięga niemieckiej głowie państwa do kolan, na Targach Książki w Warszawie nie zwraca nań uwagi, a niemieckiej kanclerz podaje stojąc "przednią łapę". Wiadomo było, że Kaczyński chwalił się, iż przez dziesiątki lat żadnemu niemieckiemu politykowi nie podał "nawet paznokcia", a z Niemiec zna tylko "spluwaczkę w męskiej toalecie na lotnisku we Frankfurcie". Wiadomo było, że urodzony w 1949 r. jest przedstawicielem generacji, "pokąsanej przez Niemcy już przed narodzinami", a w jego ponurej wizji świata już od czasów średniowiecza każdy Niemiec "prze na wschód". Niemcy uznali ten pogląd za wymarły stereotyp i nikt nie spytał Prezydenta podczas jego wizyty w Berlinie, skąd ma luksusową limuzynę. Niemieckiemu prezydentowi przystoi suwerennie "płynąć" ponad partiami, ale polski Prezydent musi pokazać zęby: Zmiażdżyć niemiecko-rosyjski gazociąg bałtycki, zdławić w zarodku projekt "Centrum przeciwko Wypędzeniom niestrawnych Niemców", stratować Powiernictwo Pruskie, domagające się czynszu za użytkowanie byłych ziem niemieckich na wschodzie. Ostatnio "szczęśliwą rączką", jeszcze jako prezydent Warszawy wprowadził w czyn, każąc sporządzić ponad 700 stron liczące opracowanie dot. dokonanej przez Niemców zagłady polskiej stolicy w czasie II wś i obwieścić żądanie odszkodowania rzędu 24 miliardów dolarów. Wielu Polaków żywi przez wieki narastającą nieufność wobec wszystkiego, co nie polskie. Od czasu, gdy bracia Kaczyńscy wystąpili w filmie "O dwóch takich, co ukradli księżyc", księżyc jest im zdecydowanie bliższy, niż Niemcy czy Rosja. Bądź co bądź Rosja wepchnęła Polsce "kciuk komunizmu w odbyt". W 1980 r. Kaczyńscy pomagali strajkującym stoczniowcom jako prawnicy. Lech chyba co nieco przeoczył, studiując prawo i w 1981 r. został osadzony w areszcie "o wodnistej zupie i ościstym chlebie", ale w 1989 r. przy Wałęsie wybiła jego godzina. Dzięki swemu Porozumieniu Centrum dostał się do parlamentu, jakoś egzystował jako profesor prawa, krótko nawet jako minister Sprawiedliwości, aż biznesmen Janusz Heathcliff Ivanovski Pineiro postawił obu braciom zarzut zagarnięcia pieniędzy z budżetu państwa na rzecz zbudowania Porozumienia Centrum. No to zbudowali nowy klub - partię PiS, dzięki której Lech w 2002 r. został szefem Warszawy, a Jarosław w wyborach parlamentarnych roku 2005 zgarnął "największy kartofel", sprytnie odmawiając sobie urzędu premiera i wyczarowując z niebytu Marcinkiewicza. Lech sięgnął po najwyższe "poroże władzy" i pod koniec 2005 r. przejął we władanie fotel Prezydenta. Połączonymi siłami obaj bracia starają się wyprzeć z państwa i społeczeństwa ostatnich komunistów. Parlament ma skinieniem głowy zaakceptować ponad 100 ustaw bez krytyki pod adresem rządu. Wzorem dla braci Kaczyński jest J. Piłsudski, "wynalazca" Polski z roku 1918, który odkrył w 1926 "demokrację sterowaną" i w ten sposób przygotował grunt dla "na pół faszystowskiego reżimu wojskowego roku 1935". Podobnie jak Piłsudski także Kaczyńscy są Polakami "po uszy" i "ojczyzna pasuje do nich, jak ulał". Dowiedli, że czyści są "z przodu i z tyłu": Lech udowodnił to, wielokrotnie zabraniając warszawiakom "publicznych męskich tyłków", Jarosław zaś jeszcze lepiej - żyjąc z własną matką, "ale przynajmniej bez świadectwa ślubu". |
|